wtorek, 16 października 2012

#1 Raport z sesji The One Ring: The Marsh - Bell

Zanim podzielę się wrażeniami z lektury The One Ring, zamieszczę raport z ostatniej sesji, jaką udało nam się rozegrać. Udział wzięli:

  • Wilbow Rumble (gracz: Wiktor). Hobbit z Woodhall w Shire.
  • Dag, syn Ervika, wnuk Reinalda (gracz: Kuba). Człowiek, Barding.
  • Svior (gracz: Signus). Krasnolud z Ereboru.

Ilustracja Alan Lee
Nasza opowieść zaczyna się w roku 2946, w Esgaroth. Za niespełna miesiąc mają rozpocząć się obchody piątej rocznicy Bitwy Pięciu Armii i zabicia smoka Smauga. W karczmach i na ulicach miasta z każdym dniem robi się coraz tłoczniej a handlarze już zacierają ręce i liczą nadchodzące zyski. Zaplanowano liczne zabawy, wystąpienia oraz całonocne ucztowanie, dlatego też nie mogło tutaj zabraknąć naszych dzielnych bohaterów. Na nocleg wybrali karczmę "Pod smoczym kłem". Nazwa wzięła się od zawieszonego nad szynkwasem, ogromnego zęba samego smoka Smauga. Tak przynajmniej twierdzi właściciel. Złośliwi twierdzą natomiast, że tyle w tym prawdy, ile alkoholu w podawanych tutaj trunkach. Jeszcze bardziej złośliwi mówią, że odkąd karczmarz o tym usłyszał, piwo stało się jakby trochę mocniejsze.


Dni mijały więc naszym bohaterom na ucztowaniu, piciu i oddawaniu się innym formom rozrywki. Ten sielankowy nastrój nie mógł jednak trwać wiecznie. Wszystko za sprawą niepokojącej informacji, jaka rozeszła się po całym Esgaroth. Zaginęło dwóch krasnoludzkich emisariuszy, wysłanych przez króla Daina do Orlego Gniazda. Svior postanowił dowiedzieć się czegoś więcej na temat zaginionych i przysiadł się w karczmie do grupy krasnoludów, którzy nie omieszkali poczęstować rodaka odpowiednim napitkiem.

Okazało się, że jednym z zaginionych jest Balin, postać dosyć znana w Śródziemiu. Gloin, przedstawiciel króla Daina w Esgaroth, wyznaczył nagrodę za odszukanie i sprowadzenie żywych krasnoludów. Bohaterowie postanowili, że następnego dnia spróbują się spotkać z Glóinem w jego rezydencji w Esgaroth, aby zadać mu kilka dodatkowych pytań. Cała trójka udała się więc chwiejnym krokiem (rozmowy w karczmie były dość długie, więc i gardła szybko schnące trza było zwilżać odpowiednio) do swych pokoi na spoczynek.

Następnego dnia bohaterowie udali się do rezydencji Glóina. Tam, po krótkiej rozmowie ze służbą, udało się im spotkać z królewskim ambasadorem. Dowiedzieli się od niego, że drugim emisariuszem był krasnolud imieniem Óin. Ostatnia wiadomość, jaka została wysłana przez dwójkę posłańców wskazywała, że coś musiało się wydarzyć na Długich Bagnach, niedaleko miejsca gdzie stara leśna droga łączy Mroczną Puszczę z Długimi Bagnami. Bohaterowie musieli być bardzo przekonujący, bo gdy obiecali pomoc, Glóin zaoferował im łódź oraz prowiant na drogę.

Cała trójka udała się do portu. Tam, miejski zarządca obejrzał kwit, podpisany przez Glóina i kilka chwil później bohaterowie siedzieli już w łodzi. Miejsce na dziobie zajął Svior, na rufie przeciwwagę stanowił Wilbow wraz z zabranym ekwipunkiem. Przy wiosłach natomiast zasiadł Dag. Pod koniec pierwszego dnia, drużyna dotarła do wodospadu, gdzie musieli zrobić małą przerwę w podróży. Mieszkańcy pobliskiej wioski zaoferowali nocleg oraz przetransportowali łódź po Schodach Giriona na dół wodospadu, aby następnego poranka bohaterowie mogli ruszyć dalej w drogę.

Drugiego dnia bohaterowie dopłynęli do niesławnych Długich Bagien. Rzeka straciła swój główny nurt, rozlewając się po rozległym terenie. Mgła oraz nierówne i pełne korzeni dno, zdecydowanie spowolniło podróż. Svior wypatrywał niebezpieczeństw na drodze, Dag ostrożnie manewrował między przeszkodami a Wilbow bacznie lustrował nieprzyjazną okolicę. Wieczorem, gdy rozbili obóz na jednej z niedużych wysepek, hobbit był pewien, że zauważył ruch pomiędzy drzewami.

Trzeci dzień podróży okazał się być jeszcze trudniejszy. Bohaterowie coraz głębiej zapuszczali się w bagniste tereny. Mgła zdawała się nie odpuszczać, a do tego doszły coraz liczniejsze drzewa, między którymi trzeba było manewrować, niejednokrotnie nadkładając drogi. W pewnym momencie, gdy łódź przepływała obok jednej z większych wysepek, z pomiędzy drzew wyłoniły się zakapturzone postacie. Jedna z nich dała znać bohaterom, aby się zatrzymali. Drużyna została otoczona przez grupę, uzbrojonych w łuki, elfów. Przewodził nimi Galion. Mało brakowało a doszłoby do przelewu krwi, gdy Svior postanowił przywitać intruzów z toporem w rękach. Na szczęście Dag zdołał nieco załagodzić sytuację i dowiedzieć się, o co tutaj chodzi. Galion na początek wypytał Bardinga dokąd zmierzają i  w jakim celu. Ten, odpowiedział zgodnie z prawdą, potwierdzając przypuszczenia Elfiego dowódcy. Galion powiedział drużynie, że przed tygodniem tą samą trasą podążała na południe dwójka krasnoludów. Wskazał miejsce gdzie rozbili na noc obóz. Następnie elf wraz ze swymi towarzyszami, upewniwszy się co do zamiarów naszych bohaterów, zostawili drużynę samych sobie.

Miejsce, w którym obozowały krasnoludy, było kolejną niedużą wyspą otoczoną bagnami. Pomiędzy krzakami dostrzec można było ślady po niedużym ognisku a pod jednym z drzew bohaterowie znaleźli dziwny przedmiot. Była to misternie zdobiona szkatułka. W środku znajdował się przepiękny klejnot oraz list, noszący pieczęć króla Daina. Drużyna postanowiła spędzić noc na wyspie. Zanim rozbili obóz, rozejrzeli się jeszcze trochę po okolicy. Hobbit dostrzegł w oddali dziwny blask. Były to małe światełka, a raczej płomienie, unoszące się tuż nad taflą wody. Ciekawość wzięła górę i po chwili brnął ostrożnie przez bagna w tamtym kierunku. Svior oraz Dag bacznie mu się przyglądali z brzegu wysepki. Gdy zorientowali się, że oprócz hobbita, w pobliżu dziwnych świateł jest ktoś jeszcze, bez zastanowienia ruszyli za niziołkiem. Ten także zorientował się, że coś tu jest nie tak. W ostatniej chwili zdołał skryć się za jednym z drzew, gdy z ukrycia zaatakował troll.

Ciąg dalszy nastąpi...

0 komentarze:

Prześlij komentarz