niedziela, 6 listopada 2011

"Wszyscy moi oszukani" cz.1


Notka miała powstać po zakończeniu scenariusza, ale z powodu dłuższej przerwy w grze chciałem spisać dotychczasowe dokonania badaczy. Taka mała ściąga i przypomnienie dla Was ;) Możliwe, że coś pominę albo przekręcę, dlatego możecie mnie uzupełnić lub poprawić w komentarzach.

Scenariusz, jaki obecnie rozgrywamy to „Wszyscy moi oszukani.” autorstwa Kamila Sobierajskiego. Na razie nie będę rozpisywał się na temat samej przygody, aczkolwiek po zakończeniu na pewno podzielę się moimi wrażeniami i spostrzeżeniami ;]  Liczę, że wtedy również gracze dołożą coś od siebie. Na razie mogę powiedzieć, że chyba się podoba ;) 


Rzecz dzieję się około miesiąca po wydarzeniach w domu Corbitta.Nasi dzielni badacze wyleczyli już rany, jakich się dorobili, zarówno te fizyczne jak i psychiczne. W między czasie profesor Chesterfield zagłębił się w lekturze Księgi Eibona, w posiadanie której gracze weszli podczas prowadzonego śledztwa w Bostonie. Martin Wolverhampton natomiast postanowił dokładniej przyjrzeć się rytuałowi opisanemu w dziennikach Corbitta. Przyjrzał się na tyle dokładnie, że udało mu się nauczyć go odprawiać ;) Na podstawie zapisków ustalił również, że rytuał przywołuje coś nazywane „Pielgrzymem”, „Kroczącym Między Światami”, „Wędrowcem” albo po prostu „Tym, który przekracza wymiary”.

Joachim Grimberg, były student i doktorant profesora Johna Chesterfielda, zaprosił go na swój ślub i wesele, które ma odbyć się w jego posiadłości, w Nowym Yorku. Joachim to młody i niezwykle inteligentny człowiek, który regularnie wymienia się korespondencją z profesorem a od czasu do czasu spotykają się na różnych, naukowych konwentach. Chesterfield, w jednym ze swoich ostatnich listów, wspomniał o swoich nowych znajomych. Napisał między innymi o amnezji, jaka dotknęła Martina podczas wojny, oraz o Tomie i jego zainteresowaniu psychologią. Joachim wyraził szczerą chęć poznania ich i poprosił profesora żeby, jeżeli to możliwe, przyjechali razem z nim na tydzień przed ślubem. Później okazało się, że tak naprawdę to ojciec młodego Grimberga, Calwin miał powody, dla których chciał spotkać się z nimi. Razem z badaczami na ślub pojechał Ichabod Crane, parapsycholog z zamiłowania a wykładowca historii z zawodu.
Po dotarciu pod wskazany adres okazało się, że badacze trafili na tył gospodarstwa. Nie chcąc już krążyć po okolicy, postanowili zabrać część bagażu i dostać się do domu przez zarośnięty ogród. Po krótkim spacerze w strumieniach wiosennego deszczu, dotarli przed drzwi frontowe. Tam przywitał ich Joachim i zaprosił do środka, do małego saloniku gdzie miał przedstawić im resztę domowników. W momencie, gdy służba odbierała płaszcze od postaci graczy, jeden z badaczy dostrzegł dziwne zabrudzenie na ubraniu, w którym przedzierał się przez posiadłość. Tom Louis z wielkim zdziwieniem zidentyfikował zabrudzenie, jako lekko zakrzepłą krew. Po poznaniu części domowników, badacze pod pretekstem przyniesienia reszty bagaży udali się z powrotem do ogrodu, poszukać miejsca gdzie mogli zabrudzić się krwią. Wszystko bowiem wskazywało na to, że musiało to się stać podczas przechodzenia przez ogród.

W końcu trafili na dużą ilość świeżej krwi, zmieszanej z błotem i deszczem. Dodatkowo w pobliżu były inne ślady, które wskazywały na to, że ktoś ciągnął coś zawiniętego w jakiś materiał w stronę cmentarza, sąsiadującego z posiadłością Grimbergów. Badacze dotarli do ogrodzenia, w którym brakowało jednego z prętów i postanowili wrócić z powrotem do domu Grimbergów. Nie chcieli wzbudzać podejrzeń długą nieobecnością. Po powrocie zalokowali się w swoich pokojach i zeszli na kolację, podczas której poznali całą rodzinę Joachima oraz jego narzeczoną.

Po kolacji senior rodziny, Calwin Grimberg zaprosił badaczy do swojego gabinetu na drinka. Towarzyszyła im narzeczona Joachima, Helga Bergman, która już od samego początku wykazywała zainteresowanie postaciami graczy i wydała się być niezwykle miłą osobą. Calwin dowiedział się, że Tom Louis jest lekarzem, który na dodatek interesuje się psychologią. Poprosił, więc badaczy, aby zajęli się pewną dziwną sprawą. Chodziło o niejakiego Maximiliana Perna, młodego nowojorskiego aktora. Podobno przybył do domostwa Grimbergów jakiś czas temu z prośbą o pomoc. Chodziło o koszmary, jakie nawiedzały go od jakiegoś czasu. W swoich snach wciąż widział dom Grimbergów. Miał nadzieję, że jak odwiedzi posiadłość i porozmawia z właścicielem to złe sny przestaną go nękać. Tak się niestety nie stało. Stary Grimberg, z wykształcenia psycholog, przyjrzał się sprawie dokładniej i ustalił, że albo Pan Pern zwariował albo po prostu jest kłamcą i usiłuje okraść jego domostwo. Chciał się poradzić innego specjalisty w tej dziedzinie, niestety nie miał ku temu okazji. Nie chciał, aby znajomi profesorowie z uczelni dowiedzieli się o tej sprawie.

Następnego dnia, rano, gracze poznali Mordechaja Nermana. Elegancki, starszy pan, ubrany był w staromodny garnitur, cylinder oraz nosił bogato zdobioną parasolkę. W posiadłości pracował jako prywatny nauczyciel dzieci Malcolma Grimberga, brata Joachima. Uwagę graczy zwrócił fakt, że był on pozbawiony jakiegokolwiek owłosienia na twarzy i dłoniach. Tom Louis „spojrzał na to” okiem lekarza i stwierdził, że mogło to wynikać ze stosowania jakichś silnych antybiotyków. Na chwilę obecną nie był jednak w stanie stwierdzić, jakie to mogły być leki ani na jaką chorobę.

Badacze postanowili udać się na cmentarz, w celu doprowadzenia do końca sprawy śladów krwi. Po krótkich poszukiwaniach odnaleźli trop i trafili pod jeden z grobowców. Tam okazało się, że płyta była niedawno odsuwana a wokół niej było widać ślady butów i krwi. Nie zastanawiając się zbyt długo, po upewnieniu się, że nikt ich nie obserwuje, badacze odsunęli płytę i zajrzeli do środka. Na dnie grobu znaleźli zmasakrowane, męskie ciało leżące w dziwnej, wykrzywionej pozie. Denat miał urwane obie nogi, ciało poznaczone bliznami, dziwnymi wypalonymi okultystycznymi symbolami oraz szeroko rozwartą szczękę i wytrzeszczone oczy. Tomowi udało się w przybliżeniu ustalić czas zgonu na około dobę temu. Zasunęli płytę z powrotem i postanowili się jeszcze trochę rozejrzeć. Natknęli się na Jacka Hamptona, miejscowego grabarza i dozorcę cmentarza. Niestety na tę chwilę, nie okazał się zbyt pomocny. Opowiedział jedynie historię ruin kościoła znajdującego się w pobliżu. Wypytywany czy dzisiejszej nocy widział coś dziwnego na cmentarzu odparł, że jest tutaj tylko za dnia. Gracze postanowili wrócić do domostwa i poinformować o odkryciu gospodarza, Calwina Grimberga.

Senior rodu nie krył zdziwienia i zdenerwowania informacją o zwłokach. Udał się na miejsce z badaczami oraz z synem, Malcolmem. Tam postanowiono wezwać policję i poczekać na ich przybycie. Zarówno Calwin jak i Malcolm stwierdzili, że nie znają martwego mężczyzny. Zaciekawiony tym poruszeniem na cmentarzu do grupy mężczyzn podszedł dozorca, Jack Hampton. Wstrząśnięty odkryciem badaczy tym razem był nieco bardziej rozmowny. Opowiedział o dziwnych wydarzeniach, jakich był świadkiem jakiś czas temu. Nocą na cmentarzu zaczęli pojawiać się jacyś podejrzani ludzie. Zbierali się w ruinach kościoła, nosili dziwne ubrania i schodzili do katakumb skąd dało słyszeć się dziwne śpiewy. Pewnej nocy Hampton chciał ich przegonić z cmentarza w obawie, że zaczną coś niszczyć. Podejrzał wtedy nieproszonych gości jak rozmawiają z wilkołakiem. Tak grabarz określić postać, którą wtedy ujrzał. Od tamtej pory, Jack Hampton więcej nie pojawił się nocą na cmentarzu.

Żeby nie marnować czasu, badacze postanowili zbadać ruiny kościoła zanim przybędzie policja. Znaleźli zejście do katakumb, zabezpieczone kratą, zamkniętą na kłódkę. Ku ich zaskoczeniu kłódka wyglądała na nową. Martin Wolverhampton trochę przy niej podłubał i po chwili wejście stało otworem. Na zewnątrz pozostał profesor Chesterfield (skąd ta niechęć profesorze? ;)  W podziemiach, oprócz tego, czego można się było spodziewać, gracze natknęli się na świeże ślady wielu par butów oraz dużą salę. Najprawdopodobniej tam spotykali się ludzie, o których wspominał grabarz. Dodatkowo z sufitu sali zwisał dziwny łańcuch, który na końcu rozchodził się na trzy mniejsze. Pełno tu było okultystycznych symboli i wymalowanych kręgów na podłodze. Badaczom udało się ustalić znaczenie części z nich. Prawdopodobnie miały one posłużyć do odprawienia jakiegoś rytuału przywołania.  


W tym samym czasie, na powierzchni, profesor Chesterfield zaobserwował dziwny ruch w wieży domostwa Grimbergów. Zdziwienie wzięło się stąd, że podobno na wieże rzadko kto wchodził. Dodatkowo Malcolm oddalił się z cmentarza. Później się okazało, że wrócił do domu wezwać policję. Gdy reszta badaczy wyszła z katakumb, właśnie przyjechała dwójka funkcjonariuszy. Spisała zeznania wszystkich obecnych a następnie zabezpieczyła teren cmentarza i wezwała odpowiednie służby. Badacze, po złożeniu zeznań, postanowili udać się do Maxymiliana Perna, o którym wspominał Calwin Grimberg poprzedniego wieczoru.

Na miejscu zastali brudne, zagracone mieszkanie. Sam aktor również nie był w najlepszym stanie. Zdesperowany Pern opowiedział o swoich koszmarach. Gracze zachowali czujność i zaczęli wypytywać o szczegóły. Przekonali go o swych dobrych intencjach i chęci pomocy. Artysta przyznał się, że prawda jest zupełnie inna od tego, co im do tej pory opowiedział. Koszmary zaczęły go nękać od momentu jego spotkania z ludźmi - wężami. Pewnego wieczoru, będąc w domu, stracił przytomność a gdy ją odzyskał znajdował się w jakimś starym opuszczonym magazynie w towarzystwie owych stworzeń. W niewytłumaczalny sposób zmusili go, aby uległ ich woli i wykonywał polecenia. Maxymilian Pern uważa, że Mordechaj Nerman, który pracuje u Grimbergów, skradł Wężowym Ludziom ich święte księgi. Musi je dla nich odzyskać, inaczej nigdy nie zazna już spokoju. Z dnia na dzień czuje się coraz gorzej. Nie potrafi myśleć o niczym innym. Chciał dostać się do domu Grimbergów aby zorientować się czy Nerman nie ukrył gdzieś skradzionych tomów. Badacze obiecali pomóc artyście.

Wieczorem, gdy gracze powrócili do posiadłości Grimbergów, na podjeździe zobaczyli dziennikarza jednej z nowojorskich gazet. Rozmawiał z Calwinem na temat znalezionych na cmentarzu zwłok. Ichabod Crane został na zewnątrz aby zorientować się w sytuacji a reszta badaczy udała się do środka. Reporter nazywał się Bernard McMann i pracował dla New York Times. Dał swoją wizytówkę i wyraził chęć spotkania w swoim biurze z Ichabodem i jego towarzyszami licząc na jakieś dodatkowe informacje na temat wydarzeń na cmentarzu. 

 Badacze poinformowali Calwina o spotkaniu z Pernem. Nie powiedzieli mu wszystkiego ale udało im się przekonać seniora, aby pozwolił na jeszcze jedną wizytę aktora w jego domu, gdyż to może pomóc w rozwiązaniu dziwnej sytuacji. Miało to się odbyć w tajemnicy, aby nie niepokoić reszty domowników.

Podczas pobytu u Grimbergów, badacze zasłyszeli kilka ciekawych historii dotyczących posiadłości. Szczególną uwagę zwrócili na wieże, o przeszklonych na szczycie ścianach, wyrastającą w samym środku budynku. Równie ciekawa okazała się historia dotycząca zawalonej części piwnicy. Jak łatwo się tego domyślić, nasi dzielni bohaterowie postanowili to sprawdzić. Po kolacji rozdzielili się i tak, Tom Louis udał się do biblioteki, John Chesterfield i Ichabod Crane wspięli się na wieże a Martin Wolverhampton zszedł do piwnicy, gdzie okazało się, że grając w Zew Cthulhu również może być wesoło :)

Tom Louis, przeglądając rodzinną bibliotekę, natknął się na kilka dziwnych dzieł takich jak „Wierzenia Czejenów”, „Motyw wędrówki w Mitach Greckich” czy „Alchemia – mity i fakty”. Do każdej z książek dołączona była zakładka, na której ktoś streszczał zawartość dzieł oraz opisywał ich przydatność do badań. Owe badania dotyczyć miały czegoś na kształt wędrówki do innych światów, jakkolwiek dziwnie by to brzmiało.

John Chesterfield postanowił sprawdzić szczyt wspomnianej wcześniej wieży. Przeszukał dokładnie najwyższe piętro, pozachwycał się pięknym widokiem panoramy miasta po czym, gdy już miał wychodzić spojrzał w górę. Ku jego zaskoczeniu pod sufitem znajdowała się wielka płyta z czarnego granitu, zamocowana na belkach, będących częścią konstrukcji dachu. Od spodu była kompletnie gładka. Profesorowi udało się jednak wspiąć nieco wyżej i przez szparę pomiędzy płytą a dachem dostrzegł, że jej górna strona pokryta jest jakimiś dziwnymi symbolami i żłobieniami. Niestety było tam zbyt ciasno, aby mieć lepszy widok. Ichabod Crane poszedł po swój aparat fotograficzny a następnie zrobił zdjęcie podejrzanym znakom. Po wywołaniu kliszy okazało się, że na płycie znajduje się duży symbol oka oraz kilka mniejszych dziwnych run. Badaczom ustalili, że są to symbole, które mają zapewniać jakiegoś rodzaju ochronę przed czymś.

Sorry, Kuba ale nie mogłem się powstrzymać ;)
W tym samym czasie, Martin Wolverhampton zszedł do piwnicy aby nieco się tam rozejrzeć. W końcu trafił na ścianę, oddzielającą zawaloną część piwnicy, której historię wcześniej usłyszał od Rebeci Grimberg, matki przyszłego pana młodego. Chcąc zaspokoić swoją ciekawość Martin spróbował znalezionym pogrzebaczem wybić jedną z cegieł, aby sprawdzić co też może kryć się po drugiej stronie. Szło mu to dość opornie, gdyż chciał to zrobić możliwie jak najciszej. W między czasie dołączył do niego Chesterfield. Profesor szczególnie dużo czasu spędził w rodzinnym składzie win, gdzie podziwiał kolekcję tego szlachetnego trunku. Następnie udał się z powrotem na górę, gdzie spotkał Malcolma Grimberga kręcącego się na parterze budynku. Martin, zajęty kuciem (co to w ogóle za pomysł !? :P), poświęcił się temu zajęciu z taką pasją, że nie usłyszał jak ktoś schodzi na dół. Tym kimś okazał się Malcolm Grimberg który nie krył swojego zaskoczeniu i głębokiego oburzenia „remontem” jaki postanowił przeprowadzić w jego domu Wolverhampton. Doszło do ostrej dyskusji między dwoma panami. Następnie obaj udali się na górę a Malcolm zamknął piwnice na klucz.

Następnego dnia, Chesterfield udał się do gabinetu Malcolma, aby przeprosić za dziwne zachowanie Martina Wolverhamptona. Spotkał tam Mordechaja Nermana, który akurat rozmawiał o czymś z młodym Grimbergiem. Panowie wymienili kilka zdań i obiecali nie wracać do tego, co działo się w nocy. Padło również kilka insynuacji na temat dziwnych wydarzeń jakie miały miejsce od momentu przybycia Chesterfielda i jego przyjaciół do posiadłości. Mordechaj ostudził trochę napiętą atmosferę zmieniając temat i prezentując swój nowy aparat fotograficzny.

Badacze postanowili skorzystać z okazji i przyjrzeć się nieco dokładniej Nermanowi. Podczas przerwy w nauce, jeden z nich zagadał nauczyciela a reszta przeszukała gabinet, w którym odbywały się lekcje. Nie znaleźli nic podejrzanego.

Rodzina Grimbergów od samego początku zaczęła wzbudzać pewne podejrzenia ze strony badaczy. Szczególnie dziwną osobą wydał im się sam Malcolm. Postanowili skorzystać z okazji, że mają kontakt do jednego z dziennikarzy nowojorskich gazet. Udali się do niego z nadzieją, że będą mogli dostać się do archiwum dziennika, aby tam poszukać informacji na temat przeszłości Grimbergów i ich posiadłości.
Ciąg dalszy nastąpi…

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

o w mordę ..... późno dzisiaj już a zapowiada się kawałek ciekawego artykułu zatem pozwolę sobie tą przyjemność przerzucić na jutro bym nie musiał się śpieszyć i w pełni mógł się delektować ;p.

Anonimowy pisze...

:) Dobry tekst :), a co do kucia w ścianie - ja tam jeszcze dziurę wywalę, nie wiem jak ale o zrobię, a później się okaże że nie ma tam nic poza gruzami i martwymi szczurami ;p Cóż, trzeba mieć jakiś cel.

A swoją drogą, wszystkiemu winny est na pewno Malcolm z tym nauczycielem - nie rozumiem dlaczego tak bardzo się oburzył jak mu małą dziurkę w ścianie zniszczonej i zaniedbanej piwnicy zrobiłem ;p Coś tutaj jest nie tak :)

Zielo pisze...

Hehe ;) Cieszę się, że się podoba. Gramy w ten czwartek, więc będziesz miał okazję wykazać się inwencją :) A propo czwartku. Co byście powiedzieli na dłuższą, niż zazwyczaj sesję? Piątek wolny jest, więc można by spróbować posiedzieć dłużej. Jeśli sił starczy oczywiście.

Anonimowy pisze...

Dla mnie spoko

John Chesterfield pisze...

Ja z przyjemnością posiedzę dłużej. :]
Tekst bardzo fajny, miło się czyta. :)

Wiktor pisze...

Ja również mogę dłużej posiedzieć.

Przed następną sesją trzeba będzie parę minut poświęcić na ustalenie co wiemy, czego nie wiemy, kogo podejrzewamy i co robimy :)

Z tego tekstu wynika, że scenariusz jest poplątany i wiele się w nim dzieje, a w rzeczywistości jest... poplątany i dużo się w nim dzieje :D i to jest fajne :)

Zielo pisze...

OK. To zapraszam już od 19:00.

Prześlij komentarz