piątek, 12 października 2012

Rzut okiem na The One Ring: Adventures over the Edge of the Wild

The One Ring jest grą fabularną autorstwa Francesco Nepitello, wydaną przez Cubicle 7 w 2011 roku. Warto dodać, że system został nominowany do nagród ENnie w kategoriach "Best art, Interior" (ostatecznie zajął pierwsze miejsce) oraz "Best Production Values" (tutaj drugie) w 2012 roku. Nie obyło się również bez polskiego akcentu. Część ilustracji, jakie znajdziemy w środku, wykonał bowiem Tomasz Jędruszek. System osadzony jest w świecie wykreowanym przez  J.R.R. Tolkiena. Autor The One Ring miał więc przed sobą niełatwe zadanie. Miał stworzyć grę  osadzoną w  najbardziej rozpoznawalnym i kanonicznym uniwersum fantasy, czyli w Śródziemiu. Jak poradził sobie z ciężarem tego zadania? Zapraszam do lektury.

W tej notce ograniczę się do opisania samego wykonania poszczególnych elementów, składających się na cały system. Obawiam się, że gdybym dołożył do tego wszystkiego moje wrażenia z lektury podręczników, notka byłaby zbyt długa i nużąca.
W zestawie podstawowym otrzymujemy dwa podręczniki, komplet siedmiu kości  oraz dwie duże mapy. Całość będziemy trzymać w tekturowej obwolucie, której grubość z pewnością zabezpieczy nasz skarb przed wszelkimi uszkodzeniami podczas transportu. Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne. Przyjrzyjmy się jednak dokładniej poszczególnym elementom. 

Podręczniki
System został podzielony na dwa podręczniki. Pierwszy z nich, Loremaster's Book, przeznaczony jest dla mistrza gry (tutaj zwanego mistrzem wiedzy) i liczy sobie 144 strony. Drugi, Adventurer's Book, jak łatwo się domyślić zawiera informacje głównie dla graczy i ma 192 strony. Oba podręczniki są klejone i oprawione w miękką okładkę. Jest to największy minus, jaki niestety muszę wystawić The One Ring. Moim zdaniem za taką cenę spokojnie można było dać szycie a i na twarde okładki (może kosztem tej obwoluty?) same podręczniki też zasłużyły. W końcu będą one wertowane i przeglądane najczęściej w trakcie gry. Efekt takiego zabiegu wydawnictwa spowodował, że mój Adventurer's Book rozkleił się zanim dotarłem do połowy lektury. Słyszałem też, że mój przypadek nie jest jedyny. Na szczęście wnętrze i oprawa graficzna ratuje nieco sytuację. W środku wita nas kredowy papier a sam układ tekstu, ilustracji i tabelek (tych jest naprawdę niewiele) nie przeszkadzają w lekturze. Nie bez powodu system został nagrodzony pierwszym miejscem w kategorii "Best art, Interior". Ilustracji jest sporo, oczywiście są w kolorze i moim zdaniem, wszystkie stoją na bardzo wysokim poziomie i doskonale oddają klimat Śródziemia. Czasem aż żal było przechodzić na następną stronę książki (no chyba, że czekała tam na nas kolejna świetna ilustracja) ;)

Kości
Tych jest siedem. Dostajemy sześć K6, zwanych tutaj kościami sukcesu (success die) i jedną K12, tzw. kość wyczynu (feat die). Cały komplet możemy trzymać w dołączonym plastikowym opakowaniu. Do samego wykonaniu nie można się przyczepić. Kości wykonane są porządnie, dobrze się toczą ;), są czytelne i, co warto podkreślić, zostały również specjalnie oznaczone na potrzeby mechaniki The One Ring, o której postaram się napisać trochę później.

Mapy 
Są dwie. Obie przedstawiają tereny Mrocznej Puszczy oraz najbliższych okolic, w których toczyć będzie się akcja naszej gry. Jedna przeznaczona jest dla graczy a druga oczywiście dla MG. Nie są one jedynie dodatkiem do gry, który podniesie nieco klimat podczas naszych sesji. System oferuję dość ciekawą mechanikę, z której będziemy korzystać za każdym razem, gdy bohaterowie ruszą w dalszą podróż. Ale o tym w następnej notce ;)

Obwoluta
Określenie może być nieco mylące. Jest to tak naprawdę kartonowe pudełko (z otworem z jednej strony), w którym mieszczą się wszystkie, opisane powyżej, elementy. Zaraz po świetnych ilustracjach to właśnie to "coś" zrobiło na mnie największe wrażenie. Karton jest naprawdę gruby i chyba nie sposób uszkodzić zawartość podczas transportu. Do tego dochodzi świetna ilustracja, którą możecie zobaczyć na początku notki.

Podsumowując. System The One Ring prezentuję się naprawdę świetnie. Zarówno z zewnątrz jak i w środku, widzimy że gra warta była wydania tej, dość sporej, kwoty. Przepiękne ilustracje, duże mapy, dedykowane kości a całość zamknięta w pancernej obwolucie. Jedyny element, do którego muszę się przyczepić to te nieszczęsne klejenie podręczników. Niestety, rozpad podręcznika przy pierwszej lekturze....Potrafi zaboleć, tym bardziej że z książką od samego początku obchodziłem się nadzwyczaj delikatnie. Nie twierdzę, że czeka to każdy egzemplarz. Może miałem po prostu pecha. 
Pomijając ten fakt, w skali 1-10, spokojnie mogę dać 8. Dwa punkty odjęte za miękkie okładki i brak szycia. Reszta bez zarzutu.

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

chyba ogólnie coś z tym klejeniem nie tak, bo prawie w każdej polskiej recenzji o tym wspominają... :/

Zielo pisze...

W wolnej chwili przejrzę forum Cubicle 7. Zobaczę czy inni też mieli z tym problem. Mam też w kolekcji "Tales from Wilderland". Tutaj też jest klejenie i miękka oprawa. Mam jednak wrażenie, że jest to zrobione nieco porządniej niż w podręcznikach podstawowych. W sensie strony jakby bardziej "ścisło" są ułożone obok siebie i mocniej są doklejone do grzbietu okładki. Nie znam się na tym kompletnie. Zobaczymy co czas przyniesie ;)

Hobold pisze...

Ukłony. Czy pajawiały się jakie plotki o polskiej edycji 'The One Ring"? Od wielu lat nie jestem graczem i wypadłem z obiegu jeżeli chodzi o rynek rpg w Polsce ale młodzież w domu dorasta i jest okazja by wrócić do lasu. Las jeszcze nie wybrany a wilka ciągnie. To byłby strzał w dziesiątkę ale boje się bariery językowej.

Zielo pisze...

Hej. Na rodzimą edycję niestety raczej bym nie liczył. Ciężka sprawa z wydawaniem RPGów po polsku. Ale to temat rzeka i długo można by o tym pisać. Co do bariery językowej. Zestaw główny to dwa podręczniki, które głównie skupiają się na mechanice. Jest tam też opis Dzikich Krain które, bazując tylko na podręcznikach podstawowych, mają być miejscem rozgrywania przygód. Opis ten jest jednak dość skąpy. Ja prowadząc The One Ring głównie bazowałem na wiedzy z książek Tolkiena oraz na różnych stronach www poświęconych jego twórczości oraz Śródziemiu.

Wracając do tematu, jeżeli sam znasz angielski w takim stopniu, aby zrozumieć mechanikę i potrafiłbyś ją następnie wytłumaczyć graczom/graczkom, to nie widzę problemu, żeby zainwestować w ten system. Jedyne co niejęzyczni gracze musieliby ogarnąć to same karty postaci, których w wersji polskiej niestety nie spotkałem. W razie wątpliwości i innych pytań, pisz śmiało.

Hobold pisze...

Dzięki! Znalazłem fragmenty podręcznika, już wiem, że dam radę z językiem. Już się cieszę, że pojawiła się dodatkowa motywacja by odświeżyć przynajmniej Trylogię - bez tego ani rusz (młody kończy czytać, książka za chwilę będzie wolna).

Mogę zrozumieć, że w Polsce nie opłaca się, bądź obarczone jest dużym ryzykiem lokalizowanie systemów ale, że akurat tego rpg również to jestem bardzo zdziwiony :).

Pozdrawiam

Prześlij komentarz