czwartek, 23 lutego 2012

SW: Interface Zero - Nowy Rok, Nowe RPG


Sesja egzaminacyjna na studiach dobiegła końca, przybyło trochę wolnego czasu, zabrakło kolejnych wymówek. Po długiej przerwie czas na kolejną notkę.


Jakiś czas temu Wędrowycz na swoim blogu zaproponował przeniesienie kolejnej akcji z USA do polskiej blogosfery. Inicjatywa nosi nazwę „Nowy Rok, Nowe RPG”, w skrócie NRNR. Rzecz polega na tym, żeby zagrać w coś nowego, innego niż dotychczas i podzielić się wrażeniami. Forma dowolna. Może to być recenzja systemu, raport z sesji, cokolwiek. Akcja zacna, więc warto wziąć udział. Zapraszam do lektury i komentowania.





Savage Worlds, bo po części o tym systemie będzie mowa, długo zbierał kurz na półce i dzielnie czekał na swoją kolej. Opłaciło się, bo tydzień temu sięgnęliśmy właśnie po Dzikie Światy. Jeżeli chodzi o setting, to padło na świeży, ciepły i pachnący jeszcze farbą drukarską Interface Zero. Obie, wyżej wymienione pozycje zostały wydane po polsku przez Wydawnictwo Gramel.


Skoncentruję się głównie na Interface Zero. Cyberpunk. Tak jednym słowem można opisać to dzieło. W zasadzie mógłbym na tym skończyć. Większość RPG-owców (głównie tych starszych, którzy załapali się jeszcze na Cyberpunka 2020) ma wyrobione zdanie na  temat  tego, czym taki świat się charakteryzuje. Nie ma jednak lekko i postaram się przybliżyć charakter systemu tym, którzy z pojęciem spotykają się po raz pierwszy albo „słyszeli, że dzwonią, ale nie wiedzą, w którym kościele”.


Co ja rozumiem pod pojęciem Cyberpunka? Ano wszystko to, co oferuje nam  właśnie Interface Zero. Możecie się ze mną zgodzić lub nie. Ja właśnie tak to sobie zawsze wyobrażałem. Świat przedstawiony, to wizja naszego świata w roku 2088. Generalnie, dużo się pozmieniało.


Ludzie po raz kolejny rzucili się sobie do gardeł. Przez glob przetoczyła się fala konfliktów zbrojnych. Tym razem z użyciem bomb atomowych. W Chinach obalono komunizm, ustanowiono nowe władze i zaczęto wchłaniać wszystkie państwa sąsiednie, tworząc Chiński Mandarynat. Do Unii Europejskiej dołączyła Rosja, Maroko i Algieria. Wszystkie Państwa członkowskie zrzekły się suwerennej władzy, przekazując ją specjalnie utworzonym instytucjom unijnym. Tak powstała Unia Euroazjatycka. W Ameryce Południowej prym wiedzie Brazylia. Na bliskim wschodzie mamy kupę gruzu i napromieniowane ruiny - wynik wojny pomiędzy Izraelem a sąsiednimi państwami. Pakistan, po konflikcie z Indiami, przestał istnieć, a podnoszący się, w wyniku globalnego ocieplenia, poziom wody dał znać o sobie na całym świecie. Niektóre Państwa znalazły się całkowicie pod wodą. Jeżeli chodzi o Stany Zjednoczone, to w wyniku drugiej wojny secesyjnej, rozpadły się na kilka mniejszych państw i straciły pozycję największego mocarstwa na świecie.


Jak cyberpunk to hakerzy, a jakże. W Interface Zero to, co dzisiaj nazywamy Internetem, to przeszłość. Jego młodsza siostra tutaj to Głębia albo po prostu Rzeczywistość Wirtualna. Jak to wygląda? Dostęp do głębi ma każdy z WPD. Jest to wszczep w mózgu pozwalający na  odbiór Głębi i wchodzenie z nią w interakcję. Sama Rzeczywistość Wirtualna jest wszechobecna. Chcesz prowadzić pojazd, otworzyć zamek, uaktywnić broń? Większość tych czynności wykonujesz wchodząc w interakcję z hiperobiektem, z użyciem swojego WPD. Mało tego. Możesz pójść krok dalej i całkowicie znaleźć się w Głębi. Digitalizujesz się pod postacią awatara w Rzeczywistości Wirtualnej i zabawa dopiero się zaczyna.


Klonowanie i cyborgizacja. Tutaj mamy to, co najlepsze. Klonowanie stało się czymś normalnym. To właśnie dzięki niemu, po części, zażegnany został problem głodu na świecie. Całe, ogólnodostępne żarcie jest wyprodukowane ze sklonowanych półproduktów. Co prawda, ma to znaczny wpływ na sam smak, ale gdyby nie to, niektórzy musieliby umrzeć z głodu. Na prawdziwe, naturalne jedzenie stać tylko tych najbogatszych. Grzebanie w ludzkim genotypie jest na porządku dziennym. Rodzice, już w czasie trwania ciąży, mogą ustalić płeć dziecka, kolor jego oczu czy orientację seksualną. Bogaci poprawiają swój wygląd albo niedoskonałości własnego organizmu, poprzez zmiany w kodzie DNA. Możliwe jest nawet łączenie go z DNA zwierząt. Tak więc, czy to na ulicach miast, czy na polu bitwy, wszędzie można trafić na ludzi zmodyfikowanych genetycznie. Normalka. Do tego dochodzą, oczywiście za niemałą kasę, cyborgizacje i biomodyfikacje wszelkiej maści. Wszczepy stały się bardzo popularne i większość ludzi nie widzi nic złego w ulepszaniu swojego ciała przy ich pomocy. Cyberoko pozwalające widzieć w ciemności? Proszę bardzo. Cyberręka pozwalająca podnieść fiata 126p? Żaden problem. A może wszczepiony w mózg komputer taktyczny poprawiający umiejętność walki?  Za odpowiednią opłatą możesz mieć to wszystko a nawet więcej.


No właśnie. Kasa w Interface Zero, a może nie tylko tutaj ;), odgrywa bardzo ważną rolę. Bez pieniędzy jesteś nikim. Nie stać cię na godne życie, szkołę dla dzieci czy na lekarza, jeśli znajdziesz się w potrzebie. Zmuszony jesteś zejść do podziemia, żyć z rządowego zasiłku i walczyć z całą tą bandą szumowin o jakiekolwiek środki, aby przetrwać. Albo zejdziesz na drogę przestępstwa albo będziesz próbował uczciwie się dorobić. Wszystko sprowadza się do zapewnienia sobie i swoim bliskim warunków do życia. Po drugiej stronie barykady, jak łatwo się domyślić, stoją obrzydliwie bogate korporacje. Dyrektorzy i pracownicy, w swych jedwabnych garniturach i koszulach z białymi mankietami, czerpią garściami z wszelkich dobrodziejstw obecnego świata. Stać ich na to.


Skoro już jesteśmy przy korporacjach. Jest to kolejny ważny element świata Interface Zero. Są to firmy o międzynarodowym zasięgu i niewyobrażalnie szerokich wpływach w każdej dziedzinie życia. Jedzenie, opieka medyczna, rozrywka, produkcja przedmiotów codziennego użytku, bezpieczeństwo, cyborgizacje, modyfikacje DNA, przemysł zbrojeniowy. Wszystko jest pod ich kontrolą. Co z politykami, spytacie? Tańczą, jak dyrektorzy tych firm im zagrają. To właśnie korporacje sprawują faktyczną władzę w roku 2088. Władzę, przy której nieraz leje się krew a niewygodna konkurencja, albo niedający się podporządkować polityk po prostu znika bez śladu.


Ogólne wrażenie? Jak najbardziej pozytywne. Interface Zero to opasłe, liczące niemal 350 stron (edycja limitowana) tomiszcze, którego lektura to czysta przyjemność. Jest tu naprawdę cała masa świetnych pomysłów. Odważyłbym się również na stwierdzenie, że w pewnym sensie jest to system uniwersalny. Macie ochotę na sesję o charakterze militarnym? Nic prostszego. Możecie wcielić się w żołnierzy jakiegoś państwa czy najemników i stanąć do walki z wrogiem, używając do tego najwyższej klasy sprzętu: od biomodyfikacji, poprzez cyborgizację, golemechy, drony bojowe, skończywszy na najnowszej broni palnej. Intryga i śledztwo? Do wyboru, do koloru. Walki wywiadów, szpiegowanie obcych państw, wykradanie najnowszych technologii, rozgrywki pomiędzy korporacjami. Eksploracja świata i odkrywanie, skrywanych wewnątrz ukrytych kompleksów badawczych, tajemnic? Afryka, Bliski Wschód i Ameryka Południowa czeka.


Celowo nie skupiałem się w notce na stronie mechanicznej samych Dzikich Światów i Interface Zero. Była to nasza pierwsza "Dzika" sesja,   więc nie uważam się za eksperta, żeby móc się wypowiadać i mądrzyć, dobrze czy źle. Czy została jednak zachowana sztandarowa zasada  "Brawurowo i grywalnie"? Cóż, sesja długa nie była, doszło raptem do jednej wymiany ognia, kilku pomniejszych testów i próby hakowania. Jak na pierwszy raz, było "miło i przyjemnie". Mechanika w żadnym wypadku nas nie zatrzymywała. Gracze szybko chwytali, bez większego tłumaczenia, co i jak, i mogli skupić się na stronie fabularnej sesji.


Tyle z grubsza. Jest jeszcze sporo elementów, o których nie wspomniałem, a które są równie ciekawe. Nie bez powodu użyłem tutaj słowa „element”. To dlatego, że Interface Zero to właśnie taki zbiór elementów, rodzaj encyklopedii Cyberpunk'a. Można więc wywalić to, co nam się nie podoba, a reszta świata nie powinna z tego powodu runąć. Nie podobają się hybrydy, łączenie ludzkiego DNA ze zwierzęcym, psionicy? Do kosza. Żaden problem. Nic też nie stoi na przeszkodzie, aby część tych klocków przenieść do swojego systemu autorskiego. To dzieło to swojego rodzaju poradnik i prawdziwa kopalnia pomysłów.


Chcecie więcej? Spragnionych wiedzy odsyłam na bloga, którego prowadzi Proxy. Znajdziecie tam wszystko to, co starałem się w dużym skrócie tutaj zaprezentować. Autor w lekki i przyjemny sposób opisuje szczegółowo najważniejsze elementy Interface Zero, o których udało mi się tutaj tylko napomknąć. Dla leniwych linki poniżej:

Część 1
Część 2
Część 3
Część 4
Część 5  

4 komentarze:

Piotr Koryś pisze...

dzieki i sorki, ze nie dalem rady z grafikami.

Wiktor pisze...

Miło i sympatycznie, potwierdzam :) Jako, że to sam początek to jednak wciąż poznajemy ten świat, ale jest to proces bardzo ciekawy. O kilku elementach mechanicznych jednak udało nam się zapomnieć (rzuty na cybertraume chociażby :) ). Sesja trwała około 4,5h a tak naprawdę akcja do przodu się nie posunęła, ale to w niczym nie przeszkadza. Widać, że sam świat daje mnóstwo możliwości, zarówno graczom jak i MG, tak więc czekam na przyszły tydzień ;)

Proxy pisze...

Wielkie dzięki za ten wpis. Zrewanżuję się :)

Zielo pisze...

Nie ma za co. Trzymam za słowo ;)

Prześlij komentarz