wtorek, 15 listopada 2011

"Wszyscy moi oszukani" cz.2

Wczesnym popołudniem badacze dotarli do redakcji New York Times’a. Spotkali się tam z dziennikarzem, którego dzień wcześniej Crane miał okazję poznać przed posiadłością Grimbergów. Bernard McMann wykazał duże zainteresowanie wydarzeniami, jakie miały miejsce na cmentarzu.  Dał jasno do zrozumienia, że chętnie udzieli graczom odpowiedzi na pytania, z jakimi do niego przybyli, lecz nie za darmo. Chodziło oczywiście o informacje. Dokładnie wysłuchał relacji bohaterów a następnie zasypał pytaniami, zapisując wszystko w swoim notesie. Następnie, zgodnie z obietnicą, odpowiedział na pytania graczy. Na temat samych Grimbergów nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Polecił przejrzeć miejskie archiwum, gdzie mieszczą się wszystkie artykuły, jakie ukazały się do tej pory w nowojorskich gazetach. Rozmowa zeszła na temat dziwnych ludzi, spotykających się w ruinach kościoła, o których opowiadał grabarz. McMann zasugerował, że może to być ta sama sekta, która przed miesiącem zaatakowała posiadłość jednego z wysoko postawionych ludzi nowojorskiej mafii. Tak się złożyło, że pisał o tym obszerny artykuł i ma znajomości w tych kręgach. Podał adres, gdzie urzęduje niejaki Felicio, członek mafii, który może wiedzieć coś więcej na ten temat. Zalecił zachowanie ostrożności w kontaktach z nim i jego ludźmi. W między czasie do gabinetu weszła sekretarka Bernarda, aby poczęstować gości herbatą i kawą.


Zgodnie z przewidywaniami w miejskim archiwum badacze znaleźli kilka ciekawych artykułów. Dotyczyły one bezpośrednio rodziny Grimbergów oraz dzielnicy, w której stoi ich dom. Okazało się, że 70 lat temu, w domostwie, popełniono morderstwo. Znaleziono ciało mężczyzny w bibliotece. W toku śledztwa ustalono, że dwóch włamywaczy pokłóciło się o łup i jeden z nich zastrzelił drugiego. Inną ciekawą informacją było zniknięcie Arystotelesa Grimberga, w dniu jego 60 urodzin. Miało to miejsce 70 lat temu. Reszta znalezionych artykułów dotyczyła okolicy posiadłości. Pewien dziennikarz napisał o dużej ilości zaginionych w tej dzielnicy ludzi. Podobno liczba takich przypadków mocno przekraczała statystyki zniknięć w innych dzielnicach Nowego Jorku. Ostatni artykuł, na jaki się natknęli, dotyczył aresztowanego przemytnika, który przemycał autentyczną egipską mumię. Człowiek ten tłumaczył się, że to na prywatne zamówienie kolekcjonera. Mumia niebawem została skradziona z policyjnego magazynu.



Po wizycie w archiwum, badacze postanowili udać się pod wskazany przez dziennikarza adres, gdzie swoją siedzibę miał jeden z członków mafii. Profesor Chesterfield postanowił, że poczeka w pobliskiej włoskiej restauracji. Strach przed mafią czy chęć skosztowania włoskiej kuchni? Pytanie pozostaje bez odpowiedzi ;) Martin Wolverhampton oraz Tom Louis spotkali się z Felicio, typowym Włochem, który pomimo chłodnego powitania okazał się być dość otwartą i ciepłą osobą. Rozmowie towarzyszyła kanadyjska whiskey. Mafioso uważnie wysłuchał informacji, z jakimi przybyli do niego badacze. Wspólnie ustalili, że ludzie spotykający się w ruinach kościoła, to prawdopodobnie członkowie sekty odpowiedzialnej za atak na poprzednika Felicio. Podczas owego zajścia zginęli niemal wszyscy, którzy znajdowali się wtedy w posiadłości. Skradziona została cała gotówka oraz wszelkie kosztowności, jakie zdołał zgromadzić Garcia, poprzednik Felicio. Przeżył tylko jeden człowiek, niejaki Tom, który w wyniku wydarzeń niemal postradał zmysły. Mafioso był mocno zdesperowany i miał związane ręce. Próbował już nasyłać swoich ludzi na sektę, ale ginęli oni bez śladu. Zgodził się, aby badacze porozmawiali z Tomem w zamian za wyjaśnienie motywów sekty i pomoc w pozbyciu się ich. Podał badaczom również nazwę lokalu, w którym od czasu do czasu zbierają się członkowie sekty, „Siódme niebo”.


Tom, jedyny członek mafii, który przeżył atak sekty, zamknięty był w odizolowanym pokoju. Felicio postanowił przetrzymać go tu, dopóki nie odzyska pełni sił umysłowych. Mężczyzna opowiedział bohaterom, co zaszło tamtej nocy. Domostwo napadła grupa dziwnie wyglądających ludzi. Wszyscy oni byli nienaturalnie bladzi i nosili długie szaty z kapturami. Część z nich uzbrojona była w rewolwery, z których z zimną krwią strzelali do kompletnie zaskoczonych towarzyszy Toma. Jeden z nich, niezwykle silny i zwinny nazywany był przez resztę Ghert’em. To, co wzbudziło największe przerażenie to dziwne istoty, pojawiające się znikąd. Nieregularne czarne kształty o strukturze gęstego, ciemnego, klejącego się piachu lub maku.  


Pod wieczór, badacze wrócili do domostwa Grimbergów, aby wziąć udział w kolacji w towarzystwie wszystkich domowników. Podczas posiłku obecny był również Mordechaj Nerman. Wywiązała się rozmowa pomiędzy nim a Martinem i Tomem. Nauczyciel niemal cały wieczór przyglądał się ukradkiem postaciom graczy. Joachim Grimberg wraz z narzeczoną, podczas rozmowy z profesorem Chesterfieldem, zaprosił go wraz z towarzyszami do lokalu „Siódme niebo” (!). Podczas kolacji, Calwin Grimberg, poinformował wszystkich o próbie generalnej w kościele, jaka miała odbyć się następnego dnia rano. W związku z tym, służba miała wolne.


Zaproszenie do lokalu, gdzie zbierają się członkowie sekty, wzbudziło u badaczy pewne podejrzenia, co do osoby narzeczonej Joachima.  Był to chyba fałszywy trop, gdyż Helga Bergman okazała się być niezwykle sympatyczną i otwartą osobą. Dała nawet dwukrotnie porwać się do tańca ;) Gdy wszyscy zasiadali już przy zarezerwowanym stole, badacze dojrzeli szykującą się do wyjścia znajomą kobietę. Była to sekretarka McManna, w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Młody Grimberg, podczas jednej z rozmów, wyjawił bohaterom prawdziwy powód, dla którego zaprosił ich tutaj. Wyraził swój niepokój o brata. Malcolm od pewnego czasu unika go. Każdą wolną chwilę spędza zamknięty w swoim gabinecie albo gdzieś znika na długie godziny. Spotkał go kilka razy szepczącego z Mordechajem gdzieś w domostwie. Rozmowy te były natychmiast przerywane, gdy ktoś pojawiał się w pobliżu. Grimberg wyraził swoją obawę, że z jego bratem dzieje się coś niedobrego. W między czasie Martin spożył ogromną ilość rosołu i rozejrzał się trochę po lokalu. Liczył, że natknie się na jakieś ślady sekty. Oprócz pilnowanego wejścia na piętro lokalu nie znalazł jednak nic podejrzanego. Może powinien był porozmawiać z obsługą lokalu? Kto wie ;)


Badacze wrócili do domu Grimbergów jeszcze przed dwunastą. Korzystając z okazji, że wszyscy już śpią (a przynajmniej tak im się wydawało) postanowili rozejrzeć się trochę po domostwie. Szczególnie zależało im na zbadaniu gabinetu Malcolma. Szybko zorientowali się, że nie tylko oni cierpią na bezsenność. Ktoś był w piwnicy, o czym świadczyły uchylone drzwi oraz poblask zapalonej na dole lampy. Chesterfield udał się do gabinetu Malcolma. Nie kto inny, jak Martin Wolverhampton ;), zszedł na dół do piwnicy. Tom Louis natomiast zajął strategiczną pozycję w jadalni, aby mógł ostrzec profesora, gdyby ktoś pojawił się w pobliżu gabinetu.


John Chesterfield podczas oględzin gabinetu znalazł ręcznie sporządzoną notatkę. Zapiski dotyczyły badań na temat czegoś, co nazywane było Ubbo-Sathla. Wolverhampton, kręcąc się po piwnicy, usłyszał dziwny, metaliczny dźwięk poprzedzony jeszcze dziwniejszym chrobotem. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawił się Malcolm. Martin ukrył się i podejrzał jak wchodzi na górę po schodach. Ustalił, że dźwięk musiał dochodzić z pomieszczenia gdzie znajdują się rury i rozdzielnia prądu. Na górze Tom Louis szybko zorientował się, że ktoś wchodzi po schodach. Nie mając pewności, czy to Martin, prędko udał się do gabinetu. Uprzedził profesora i razem wyszli drugim wyjściem prowadzącym do poczekalni. Dołączył do nich Wolverhampton i następnie cała trójka udała się do jadalni, aby zakończyć dzień szklaneczką whiskey. Poprosili Malcolma, aby do nich dołączył, chcąc przy okazji wypytać go trochę o stosunki z bratem. Malcolm niechętnie dołączył do nich i zamienił kilka słów. 

Badacze pożegnali się z Grimbergiem i udali na górę. Jeszcze tej nocy chcieli zbadać dokładnie znalezisko profesora. Notatka była niestety spisana małym i bardzo niewyraźnym pismem. Bohaterowie wpadli na pomysł, aby posłużyć się soczewkami teleskopu, znajdującego się w pobliżu. Okazało się, że soczewki zawinięte były w pergamin pokryty jeszcze innymi, podejrzanymi zapiskami. Wyglądały one jednak na zdecydowanie starsze niż notatka znaleziona w gabinecie. Tom Louis oraz John Chesterfield postanowili dzielnie stawić czoła wyzwaniu i poświęcić resztkę sił na dokładne przestudiowanie znalezisk. Wykończony Martin udał się spać. Zapiski na pergaminie były uzupełnieniem jakiś badań. Na ich podstawie, ktoś próbował ustalić położenie domostwa względem ciał niebieskich na przestrzeni niemal 150 lat. Nie wiadomo, po co ktoś zadał sobie tyle trudu.

Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, wszyscy udali się do kościoła na próbę generalną ślubu. Na miejscu okazało się, że Joachim zapomniał obrączek. Poprosił o ich przywiezienie badaczy. Ostatecznie pojechał razem z nimi, gdyż tylko on wiedział gdzie ich szukać.  Po przyjeździe do domostwa okazało się, że pod nieobecność domowników ktoś włamał się do środka. W jadalni badacze natknęli się na dziwną zakapturzoną postać, która z niezwykłą zwinnością uciekła tylnym oknem do ogrodu. Martin zdołał oddać kilka strzałów do włamywacza jednak bezskutecznie, chociaż pewny był, że przynajmniej raz trafił w cel.


Po szybkim sprawdzeniu domu okazało się, że włamywacz przeszukał pokoje badaczy oraz bibliotekę. Nic nie zginęło. Próbował również dostać się do piwnicy, bezskutecznie. Bohaterowie odesłali Joachima do kościoła, aby dokończył próbę, sami zaś postanowili zostać na miejscu i przypilnować domu na wypadek powrotu niezapowiedzianego gościa. Tak naprawdę zależało im na ponownym zbadaniu piwnicy. Wolverhampton otworzył zamek a następnie cała trójka zeszła na dół. Od razu przystąpili do przeszukiwania pomieszczenia z rurami i rozdzielnią prądu. Zyskali pewność, że Malcolm musiał przejść tutaj jakimś ukrytym wejściem. Podejrzewali, że otwiera się je za pomocą rur. Niestety musiało to być dość skomplikowane, gdyż przypadkowe tłuczenie i przekręcanie zaworów nie przyniosło efektów.


Po około godzinie, Grimbergowie wrócili z kościoła. Calwin natychmiast wezwał policję. Malcolm nawet nie próbował kryć zdenerwowania, gdy dowiedział się, że ktoś włamał się do domu i próbował dostać do piwnicy. Tom Louis udał się na górę, chcąc poświęcić jeszcze trochę czasu znalezionym notatkom. Dzień wcześniej znalazł również książkę o tematyce astrologicznej. Na jej marginesach ktoś dokładnie spisywał rzeczy, które w pewien sposób były chyba powiązane z notatkami z pergaminów. Postanowił przyjrzeć się temu dokładniej.


W tym samym czasie, Martin Wolverhampton udał się do miasta na małe zakupy. Uzbroił się w kłódkę, sekretu której jeszcze nikomu nie wyjawił a następnie przechadzał się po okolicy. W pewnym momencie, po drugiej stronie ulicy, zauważył Mordechaja Nermana. Wychodził ze sklepu z artykułami fotograficznymi. Udał się w swoją stroną a za nim, ku zaskoczeniu Martina, w tłumie ludzi podążał Maxymilian Pern. Zanim Wolverhampton zdołał przebiec na drugą stronę ulicy, artysta zbliżył się od tyłu do Nermana. Następnie wyciągnął dłoń w stronę nauczyciela i wystrzelił z ukrytego w rękawie, rewolweru.

20 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wszystko fajnie i zwięźle, błędów nie wyhaczyłem, dobra notka bo pozwala sobie przypomnieć szczegóły ;p. Jeżeli Mordechaj zginie, to będzie to zaprzeczenie mojej świadomości iż jest on głównym lub jednym z głównych "tych złych" ;p. Może faktycznie źle zinterpretowałem fakty ... i o co chodzi z tymi rurami .. jakąś tajemną umiejętność "hydraulika" trzeba mieć ?

A co do tego rosołu - to były tylko 3 szklaneczki/kokilki ;p

Pozdrawiam

John Chesterfield pisze...

Bo jak dla mnie, to wygląda to tak:
1) Mordechaj i Malcolm po prostu "bawią się" i uczą okultyzmu na własną rękę, w to należy też wliczyć, że Mordechaj zwinął książki wężowym ludziom. To jest pierwszy wątek.
2) Drugi wątek jest kompletnie oddzielny, to ten z tymi kultystami i ciałem znalezionym na cmentarzu. Dotyczy też okultyzmu, ale dotychczas poza tym włamaniem nic go nie łączy.
3) No i jest trzeci wątek: te obliczenia współrzędnych domu względem gwiazd, czarna kamienna tablica z symbolami ochronnymi i pozostałe rzeczy tego typu. O co w tym biega?
4) Reszta wątków jest raczej mniej ważna. :p

To takie moje domysły. ;)

P.S. Jedyne czego się można przyczepić, to, że czytelnik, który nie jest w temacie może na początku nie zrozumieć, o co chodzi z "„Siódme niebo” (!).", ale na szczęście niżej jest wytłumaczone co to za miejsce. :)
P.S.2 Fajnie się czyta. :)

Wiktor pisze...

Mordechaj z Malcolmem mogą być jak najbardziej powiązani z kultystami i planują zrobić coś dużego. Wtedy wyliczenia i czarna płyta jak najbardziej pasują. Przodek w ich rodzinie również czegoś próbował, chciał wyliczyć kiedy znów nadejdzie okazja, a płyta może by chroniła ich dom gdyby coś poszło nie tak. Malcolm kontynuuje jego dzieło, a Mordechaj pomaga. Nie wiem tylko jak w tym wszystkim odnajdują się wężowi ludzie. A Mordechaj jak zginie, to nie znaczy, że był niewinny, być może Alex po prostu nie wyrabia psychicznie i tyle.

Jedno jest pewne, trzeba dostać się do piwnicy i znaleźć to co robił tam Malcolm, albo dać Martinowi kilof i wpuścić go samego do piwnicy.

Wiktor pisze...

Nie Alex, a Max ;)

Zielo pisze...

Powiem, że jestem pełen podziwu gdy patrzę na wnioski, jakie wysnuliście z tego wszystkiego. Szczególnie po burzy mózgów, jaką urządzaliście na ostatniej sesji wydawało mi się, że ilość poszlak, wskazówek wszystko wam pomieszała. Wspomnę jeszcze o odgrywaniu postaci. Wydaje mi się, że z sesji na sesję jest coraz lepiej. Powoli zaczynacie czuć własnych badaczy, że się tak dwuznacznie wyrażę ;) Ale jest jeszcze nad czym pracować jeżeli o to chodzi. Tak trzymać.

Zielo pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Zielo pisze...

Kuba, co do rur ;) Gdybyś tworzył jakieś tajemne przejście to pewnie wejście do niego było by bardzo dobrze zabezpieczone. Samo tłuczenie w rury i przekręcanie zaworów pewnie by go nie otwierało ;) Pomyśl o tych hydraulikach, którzy od czasu do czasu pewnie przy tych rurach coś musieli naprawiać.

John Chesterfield pisze...

@Wiktor Jakoś wciąż nie widzę związku obu wątków, poza tym, że w obu osoby parają się okultyzmem.
Z tym, że w jednym jest to zorganizowana organizacja z wilkołakiem na czele, a w drugim para: nauczyciel i księgowy.
Czy też może bierzesz na poważnie mój żart o goleniu się p.Mordechaja po każdej przemianie? ;]

Zielo pisze...

Korci mnie żeby wtrącić małą, kąśliwą uwagę na ten temat, ale powstrzymam się żeby nie psuć wam zabawy i samodzielnego odkrycia prawdy ;P

John Chesterfield pisze...

Pewnie odnośnie mojego wnioskowania? PHI! :P ;)

Zielo pisze...

Nie, tak ogólnie ;)

Anonimowy pisze...

dajcie kilofa ... albo pozwólcie mi odpalić granaty w piwnicy. Kamień na kamieniu nie zostanie ! ha ha ha ha ha (śmiech szaleńca)

Zielo pisze...

Odpisz sobie 10 punktów poczytalności ;P

Wiktor pisze...

Jemu to już nie ma jakich punktów chyba odejmować, tamta wojna zniszczyła go psychicznie doszczętnie :P

Racja, Malcolm i Mordechaj nie mogą być powiązani z kultystami, gdyż oni chcieli się włamać do piwnicy. Czyżby klasyczna walka ze złem? Oklutyści chcą kogoś przyzwać, a Malcolm próbuje im w tym przeszkodzić? A może pójdziemy do Malcolma i tak z głupa mu o wszystkim powiemy co o tym sądzimy? :D

Anonimowy pisze...

a swoje słowa podeprzemy czynami i wsadzimy mu granat gdzie słońce nie dochodzi ? :)

jak się odzyskuje poczytalność ? Medytacja i melisa ?

Ja to widzę tak, Kultyści zbierają złoto, dużo złota, by przyzwać coś dużego albo czegoś wiele, Mordechaj, menda jednak, stoi na ich czele i to on się przekształca w tego wilkołaka ... ewentualnie wersja alternatywna, wilkołakiem jest ten Arystoteles Papas Grimberg którykiedys zniknął i nadal żyje jako potępiony/opętany i to on powoduje te wszystkie zniknięcia ... wtedy Mordechaj i Malcolm blokują mu dostęp do wiedzy / księgi bądź innego "artefaktu" którego potrzebuje Arystoteles by się "rozwijać" (wtedy to on stałby na czele kultystów) - wprowadzam nowy wątek ;p

Wiktor pisze...

hmm całkiem ciekawa myśl. Te wszystkie zapiski to właśnie arystoteles zrobił, znalazł odpowiedni moment na odprawienie rytuału i się przemienił. Malcolm może doszedł do prawdy i broni księgi, a księga potrzebna by.. przyzwać dużo złego lub potężnego złego. A wężowi ludzie to jest może ściema? Może wpłynęli na wizję Maxa i to mu się tylko śniło.
Ale chwila, gdyby za pojawieniem się wężowych ludzi stali kultyści, to czemu sami księgi nie mogą odebrać? Wcześniej stwierdziliśmy, że wężowi ludzie nie mogą się do niej dostać bo jest ten ochronny znak, ale przecież kultysta wszedł sam do środka, tylko że do piwnicy już nie wszedł..
Podejrzewam, że 90% informacji jakie posiadamy ma nas tylko zmylić :D

John Chesterfield pisze...

Gramy dzisiaj?

Wiktor pisze...

No ba, jak Marcin nie da rady, to najwyżej sami zagramy :D

John Chesterfield pisze...

xD

Zielo pisze...

Sorry za brak notki z ostatniej sesji. Będzie po weekendzie, na pewno przed czwartkiem. Ten tydzień mam zajęty pisaniem prac na uczelnie :/ A sesja za tydzień. Przygotujcie się na Grande Finale....mam nadzieję ;P

Prześlij komentarz